piątek, 6 maja 2016

Prosto z kina...



Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=oxupUtekTl0



Sama nie wiem jak skomentować film #wszystko gra. Dziś obejrzałam go w kinie za namową koleżanki i mam trochę mieszane uczucia. Nie oglądałam żadnego polskiego musicalu (wstyd się przyznać?) i nie mam porównania, ale może to i lepiej, bo obejrzałam film bez żadnych odniesień i tym samym bez negatywnego albo pozytywnego nastawienia. Fabułę można opisać jednym zdaniem - trzy kobiety próbują ocalić rodzinny dom. Aż tyle i niestety tylko tyle. Właściwie żaden wątek nie został rozwinięty, mam wrażenie, że wątki ciągle były urywane. Piosenki niekoniecznie dostosowane do sytuacji, ale mimo tego przyjemnie się słuchało. Bo były po polsku, a ja lubię polskie piosenki ;-) I śpiewała Kinga Preis, i Stanisława Celińska (której płytę od dawna już chcę kupić). W rolę trzech młodych przyjaciółek wcieliły się zdolne dziewczyny - Eliza Rycembel, Irena Melcer i Karolina Czarnecka (znana z piosenki "hera, koka, hasz, LSD", wykonanej na 35. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu). Jeśli chodzi o choreografię, to nie było aż tak źle jak piszą. A i Sebastian Fabijański nie był taki drewniany jak mówią (dobra, nie jestem obiektywna, bo go lubię) ;-)

Ale jeśli spytasz mnie, czy obejrzę ten film jeszcze raz, to nie, nie obejrzę ;-) Ale nie wyrywam też włosów z głowy za źle wydane pieniądze i zmarnowany czas, bo koniec końców, jak idziesz do kina w miłym towarzystwie, to ani czas nie jest zmarnowany, ani pieniądze źle wydane ;-)

1 komentarz: