wtorek, 3 stycznia 2017

"Zapomniane pocałunki" Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (1/52/2017)

Witajcie w Nowym Roku!

Macie jakieś postanowienia noworoczne? Ja, jak zawsze, mam kilka. Jedno z nich dotyczy oczywiście książek i czytania. Mianowicie, w tym roku podejmę się po raz kolejny wyzwań, których w ubiegłym roku niestety nie udało mi się zrealizować, tj. "przeczytam 52 książki w 2017" i "przeczytam tyle książek, ile mam wzrostu" (czyli 161,5 cm).

W Nowy Rok weszłam z poezją Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. Jej twórczość jest tak barwna, jak barwne było jej życie. Maria Pawlikowska Jasnorzewska to poetka, kobieta nietuzinkowa, wymykająca się schematom swoich czasów. I takie też były jej wiersze - niebanalne, w pewnym sensie odkrywcze.

Nie lubię mówić o poezji, wolę ją czytać, najlepiej na głos. Polecam każdemu.




Tytuł: "Zapomniane pocałunki"
Autor: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Liczba stron: 248
Wydawnictwo: Spółdzielnia Wydawnicza ANAGRAM
1/52
(1,5 cm)



Do poczytania:

***
Gdy pochylisz nade mną twe usta 
pocałunkami nabrzmiałe,
usta moje ulecą jak dwa skrzydła ze 
strachu białe,
krew moja się zerwie, aby uciekać
daleko, daleko
i o twarz mi uderzy płonącą czerwoną 
rzeką.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym
słodkim się niebią,
oczy moje umrą, a powieki je cicho
pogrzebią.
Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się
jakby śnieg,
i cała zniknę jak obłok, na którym za
mocny wicher legł.


Kto chce, bym go kochała
Kto chce, bym go kochała,
nie może być nigdy ponury
i musi potrafić mnie unieść na ręku
wysoko do góry.

Kto chce, bym go kochała,
musi umieć siedzieć na ławce
i przyglądać się bacznie robakom
i każdej najmniejszej trawce.

I musi też umieć ziewać,
kiedy pogrzeb przechodzi ulicą, 
gdy na procesjach tłumy pobożne
idą i krzyczą.

Lecz musi być za to wzruszony,
gdy na przykład kukułka kuka
lub gdy dzięcioł kuje zawzięcie
w srebrzystą powłokę buka.

Musi umieć pieska pogłaskać
i mnie musi umieć pieścić,
i śmiać się, i na dnie siebie żyć słodkim
snem bez treści,

i nie wiedzieć nic, jak ja nie wiem,
i milczeć w rozkosznej ciemności,
i być daleki od dobra
i równie daleki od złości.


Portret
Usta twoje: ocean różowy.
Spojrzenie: fala wzburzona.
A twoje szerokie ramiona:
Pas ratunkowy...


Zmierzch na morzu
Wybrzeże coraz to bledsze
w liliowej półżałobie
i żaglowiec oparty na wietrze
jak ja na myśli o tobie.


Miłość
Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza, 
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!


Fotografia
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą, 
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało...


Atlas
Nie odchodź, piękny Atlasie!
Moje niebo na tobie spoczywa!
Niech choć chwilę śpiewa wieczność szczęśliwa
w Twoich ramion atletycznym atłasie.


Miłość
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...

Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku...


Rozbite gniazdo
Na ścieżce - gniazdo rozbite.
Skręt puchu, wełny i nitek,
Skorupka, piórko zielone
Żałosne wskazują losy...
Znalazłem w nim też,
Splecione,
Moje i twoje włosy.

Wiersze pochodzą z tomu "Zapomniane pocałunki", Warszawa 1995, 1997



O autorze słów kilka:
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, zwana przez najbliższych Lilką, urodziła się 24.11.1891 (niektóre źródła podają również 1893) w Krakowie, zmarła 09.07.1945) w Krakowie, zmarła 09.07.1945 w Manchesterze. Wychowana w rodzinie wybitnych malarzy, Wojciecha (ojciec) i Juliusza (dziadek) Kossaków, w kręgu artystycznego high life'u. Wykształcona, znająca języki obce, trzykrotnie zamężna. Twórczość Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej była tym zjawiskiem dwudziestolecia międzywojennego, którego znaczenie wykraczało poza samą literaturę. Wpisywała się bowiem w proces emancypacji kobiet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz