Co prawda weekend się jeszcze nie skończył, ale moje ambitne plany już zostały zrealizowane ("będę leżeć, czytać i będzie mi z tym dobrze ;-p"). Właśnie skończyłam lekturę książki Anny Ficner - Ogonowskiej "Alibi na szczęście".
Choć akcja rozwija się powoli, czytanie się nie dłuży. Autorka doskonale dozuje napięcie. Z kart powieści wyłania się historia miłości Hanki i Mikołaja. Poznajemy również ich przyjaciół - Dominikę, Przemka, panią Irenkę, Aldonkę. Główną bohaterką jest Hanka, dotkliwie skrzywdzona przez los. O tym, co jej się przytrafiło nie dowiadujemy się od razu, co sprawia, że nie można się oderwać od książki. Historię Hanki poznajemy powoli, wyławiamy ją gdzieś tam między wierszami. Poznajemy Hankę poprzez jej relację z Dominiką (najlepszą przyjaciółką, nazywaną przez nią siostrą) i Mikołajem, chłopakiem, który przywróci ją do życia. Oj, chyba za dużo napisałam...
Ktoś powie, że ta historia o miłości jest banalna, było wiele podobnych i pewnie jeszcze będzie? Ale poważnie? Chyba żadna miłość nie jest banalna.
"Alibi na szczęście" to lektura raczej dla kobiet, ale kto wie, panom też się może spodobać. Opowieść nie jest mdła i przesłodzona, a to jak dla mnie spory atut. Poza tym napisana piękną polszczyzną, czyta się przyjemnie i mimo tego, że opowieść liczy sobie ponad 600 stron czyta się szybko.
Autor: Anna Ficner - Ogonowska
Tytuł: "Alibi na szczęście"
Liczba stron: 653
ciekawa! W stylu mojej mamy :) kupie na prezent :)
OdpowiedzUsuńhttp://xoprimaxo.blogspot.com/
Polecam! Jest też druga część - "Krok do szczęścia".
Usuń