sobota, 28 stycznia 2017

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes (5/52/5017)


Tytuł: "Kiedy odszedłeś"
Autor: Jojo Moyes
Liczba stron: 489
Wydawnictwo: Między słowami
5/52
(3 cm)


Kiedy skończyłam "Zanim się pojawiłeś" od razu sięgnęłam po kontynuację losów Louisy Clark. I wiecie co, trochę się rozczarowałam. Poprzednia książka była jak wyciskacz łez. I tu chyba też chciałam sobie trochę popłakać. Owszem, miała "momenty", ale to już nie było to. Być może za szybko się za nią zabrałam, nie zdążyłam ochłonąć po tamtej... Książka "Zanim się pojawiłeś" wzruszała mnie, dotykała jakichś ukrytych strun, natomiast tutaj tego nie czułam, oprócz momentów, które dość mocno nawiązywały do poprzedniej części.


Z noty wydawniczej:
Gdy coś się kończy, coś nowego się zaczyna.

Nie myśl o mnie za często...
Po prostu żyj dobrze.
Po prostu żyj.
Will

Tyle że Lou nie ma pojęcia, jak to zrobić. I trudno jej się dziwić.

A jednak Kiedy odszedłeś to nie tylko historia o podnoszeniu się po utracie miłości, lecz także inspirująca opowieść o nowych początkach. Pamiętając o obietnicy złożonej ukochanemu, Lou stara się znajdować nowe powody, dla których warto czekać na każdy kolejny dzień.

Miłośnicy pisarstwa Jojo Moyes odnajdą w tej książce to, co najbardziej cenią w jej twórczości: ujmujący humor, autentyzm i zapadających w serce bohaterów. A ci, którzy jeszcze nie znają tej autorki, mogą być pewni, że po lekturze Kiedy odszedłeś popędzą do księgarń, by jak najszybciej nadrobić zaległości.

O autorze słów kilka:
O Jojo Moyes przeczytasz tutaj.

czwartek, 26 stycznia 2017

"Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes (4/52/2017)

Mimo tego, że wiedziałam jak skończy się ta historia, nie mogłam oderwać się od lektury. Wiedziałam, ponieważ kilka miesięcy temu obejrzałam ekranizację powieści Jojo Moyes. A mimo to czytałam trochę jak zahipnotyzowana... Choć historia opowiedziana przez Moyes może wydawać się banalna, to banalna nie była. Bo czy miłość i życie są banalne? Książka Moyes to rzecz o miłości i o życiu właśnie. O życiu pełną piersią, na 100%, życiu w którym wykorzystasz wszystkie dostępne dla siebie możliwości. Historia opowiedziana w "Zanim się pojawiłeś" przypomniała mi, jak życie i my sami może się zmienić pod wpływem drugiego człowieka. Jak przy tej drugiej osobie odkrywamy również siebie.
Historia znajomości Lou i Willa była bardzo wzruszająca. Tak, przyznaję się, znowu się popłakałam... Książka miała swoje słabsze i lepsze momenty, ale ogólnie oceniam ją na plus. Jeśli chcesz się wzruszyć, a przy okazji przemyśleć parę rzeczy, czytaj śmiało.

Aż nabrałam ochoty, żeby ponownie obejrzeć film ;-)

P.S. Warto zaznaczyć, że książka porusza bardzo ważny i trudny moralnie, etycznie i prawnie problem, śmierć na życzenie. Nie jest to więc takie zwykłe czytadło.



Tytuł: "Zanim się pojawiłeś"
Autor: Jojo Moyes
Liczba stron: 382
Wydawnictwo: Świat Książki
4/52
(3,8 cm)


Z noty wydawniczej:
Co robisz, jeśli chcesz uszczęśliwić osobę, którą kochasz, ale wiesz, że to złamie twoje serce?

Jest wiele rzeczy, które wie ekscentryczna dwudziestosześciolatka Lou Clark. Wie, ile kroków dzieli przystanek autobusowy od jej domu. Wie, że lubi pracować w kawiarni Bułka z Masłem i że chyba nie kocha swojego chłopaka Patricka. Lou nie wie jednak, że za chwilę straci pracę i zostanie opiekunką młodego, bogatego bankiera, którego losy całkowicie zmieniły się na skutek tragicznego zdarzenia sprzed dwóch lat.

Will Traynor wie, że wypadek motocyklowy odebrał mu chęć do życia. Wszystko wydaje mu się teraz błahe i pozbawione kolorów. Wie też, w jaki sposób to przerwać. Nie ma jednak pojęcia, że znajomość z Lou wywróci jego świat do góry nogami i odmieni ich oboje na zawsze.


O autorze słów kilka:
Jojo Moyes jest brytyjską autorką bestsellerów i dziennikarką. Zanim zajęła się wyłącznie pisaniem, przez dziesięć lat pracowała w "The Independent". Mieszka w Essex z mężem i trójką dzieci. Dwukrotnie otrzymała nagrodę dla najlepszej powieści romantycznej roku Romantic Novelists Association. Książka Zanim się pojawiłeś sprzedała się w sześciu milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na czterdzieści jezyków.

piątek, 20 stycznia 2017

"Umierający dandys" Mari Jungstedt (3/52/2017)

W tej niezbyt obszernej powieści kryminalnej mieści się bardzo wiele - mamy tu zbrodnię, namiętność, zemstę, prostytutki, homoseksualistów, lekcję historii sztuki szwedzkiej. U Jungstedt sztuka przeplata się z życiem, mrok z jasnością, a dzięki autorce wszystko to jest bardzo strawne.



Tytuł: "Umierający dandys"
Autor: Mari Jungstedt
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Bellona
2/52
(3 cm)


Z noty wydawniczej:
W mroźny, niedzielny poranek zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, wiszące na bramie murów starówki w Visby - stolicy Gotlandii. Ofiara to właściciel galerii Egon Wallin. Komisarz Anders Knutas rozpoczyna dochodzenie, lecz śledztwo szybko utyka w martwym punkcie, ponieważ morderca nie postawił prawie żadnych śladów, nie zgłosili się też świadkowie. W tym czasie w sztokholmskim muzeum Waldemarsudde dokonano kradzieży jednego z najbardziej znanych szwedzkich dzieł sztuki, obrazu Nilsa Dardela Umierający dandys. Złodziej przed pustą ramą po obrazie pozostawił małą rzeźbę, która została wcześniej skradziona z gotlandzkiej galerii Egona Wallina podczas jego ostatniego wernisażu. Ślady prowadzą do półświatka handlarzy narkotyków, prostytutek, homoseksualistów i złodziei obrazów.

O autorze słów kilka:
O Mari Jungstedt przeczytasz tutaj.

niedziela, 8 stycznia 2017

"Ostatni akt" Mari Jungstedt (2/52/2017)

To już trzecia książka Mari Jungstedt, po którą miałam okazję sięgnąć. "Ostatni akt" to kolejna z serii opowiadającej o inspektorze Andersie Knutasie. Tym razem inspektor Knutas, razem ze swoim zastępcą inspektor Karin Jacobsson próbuje rozwikłać zagadkę śmierci szwedzkiej dziennikarki Eriki Malm. I gdy w połowie książki pomyślałam, że to bez sensu, bo już się domyśliłam, kto zabił, to jednak okazało się, że się myliłam, że mój typ wcale nie był mordercą. Jakże przyjemnie jest zostać zaskoczonym!

Zaletą książek Jungstedt jest to, że są napisane przystępnym językiem, a także, co ostatnio dla mnie ważne, rozdziały nie są długie, co pozwala przerwać czytanie w każdej chwili, bez konieczności zostawiania książki w środku rozdziału (dzięki temu mogę przeczytać kilka rozdziałów nawet, gdy nie mam dużo czasu). 


Tytuł: "Ostatni akt"
Autor: Mari Jungstedt
Liczba stron: 357
Wydawnictwo: Bellona
2/52
(2,2 cm)


Z noty wydawniczej:
Ostatni akt to kolejna powieść bestsellerowej autorki, której książki ukazały się w ponad dwudziestomilionowym nakładzie w kilkudziesięciu językach świata. Na ich podstawie powstał serial w telewizji niemieckiej.

Erika Malm, kontrowersyjna reporterka jednego z największych dzienników szwedzkich, zostaje znaleziona martwa w pokoju hotelowym w Visby. Jej śmierć budzi dużą sensację, tym bardziej że nastąpiła podczas obchodów Tygodnia Polityków. Śledztwo prowadzone jest wielowątkowo z uwagi na list z pogróżkami pod adresem denatki od pewnego neonazisty, jej tajemniczą wizytę w amfiteatrze czy też trop pochodzący od jej cichego wielbiciela.
Sprawą śmierci dziennikarki zajmuje się inspektor Karin Jacobsson, zastępca komisarza Andersa Knutasa. Ale ich głowy zaprząta nie tylko prowadzone przez nich śledztwo. Co mają bowiem począć z miłością, która zaczyna ich łączyć?
Przez cały ten czas sprawca kryje się za kulisami. Jest nim ktoś, kto sam postanawia zakończyć ostatni akt.

Seria sprzedana do większości krajów europejskich - teraz po raz pierwszy w Polsce!

O autorze słów kilka:
Mari Jungstedt urodziła się w 1962 roku, jest znaną szwedzką dziennikarką, prowadzi w telewizji popularny program rozrywkowy dla kobiet. W 2003 roku ukazała się jej debiutancka powieść: Niewidzialny, pierwsza część siedmiotomowej serii kryminałów z Andersem Knutasem jako głównym bohaterem, które zostały przetłumaczone na kilkadziesiąt języków. Seria ta zagwarantowała jej miejsce wśród najwybitniejszych twórców gatunku: Camilli Lackberg, Asy Larsson i Stiega Larssona.

wtorek, 3 stycznia 2017

"Zapomniane pocałunki" Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (1/52/2017)

Witajcie w Nowym Roku!

Macie jakieś postanowienia noworoczne? Ja, jak zawsze, mam kilka. Jedno z nich dotyczy oczywiście książek i czytania. Mianowicie, w tym roku podejmę się po raz kolejny wyzwań, których w ubiegłym roku niestety nie udało mi się zrealizować, tj. "przeczytam 52 książki w 2017" i "przeczytam tyle książek, ile mam wzrostu" (czyli 161,5 cm).

W Nowy Rok weszłam z poezją Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej. Jej twórczość jest tak barwna, jak barwne było jej życie. Maria Pawlikowska Jasnorzewska to poetka, kobieta nietuzinkowa, wymykająca się schematom swoich czasów. I takie też były jej wiersze - niebanalne, w pewnym sensie odkrywcze.

Nie lubię mówić o poezji, wolę ją czytać, najlepiej na głos. Polecam każdemu.




Tytuł: "Zapomniane pocałunki"
Autor: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Liczba stron: 248
Wydawnictwo: Spółdzielnia Wydawnicza ANAGRAM
1/52
(1,5 cm)



Do poczytania:

***
Gdy pochylisz nade mną twe usta 
pocałunkami nabrzmiałe,
usta moje ulecą jak dwa skrzydła ze 
strachu białe,
krew moja się zerwie, aby uciekać
daleko, daleko
i o twarz mi uderzy płonącą czerwoną 
rzeką.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym
słodkim się niebią,
oczy moje umrą, a powieki je cicho
pogrzebią.
Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się
jakby śnieg,
i cała zniknę jak obłok, na którym za
mocny wicher legł.


Kto chce, bym go kochała
Kto chce, bym go kochała,
nie może być nigdy ponury
i musi potrafić mnie unieść na ręku
wysoko do góry.

Kto chce, bym go kochała,
musi umieć siedzieć na ławce
i przyglądać się bacznie robakom
i każdej najmniejszej trawce.

I musi też umieć ziewać,
kiedy pogrzeb przechodzi ulicą, 
gdy na procesjach tłumy pobożne
idą i krzyczą.

Lecz musi być za to wzruszony,
gdy na przykład kukułka kuka
lub gdy dzięcioł kuje zawzięcie
w srebrzystą powłokę buka.

Musi umieć pieska pogłaskać
i mnie musi umieć pieścić,
i śmiać się, i na dnie siebie żyć słodkim
snem bez treści,

i nie wiedzieć nic, jak ja nie wiem,
i milczeć w rozkosznej ciemności,
i być daleki od dobra
i równie daleki od złości.


Portret
Usta twoje: ocean różowy.
Spojrzenie: fala wzburzona.
A twoje szerokie ramiona:
Pas ratunkowy...


Zmierzch na morzu
Wybrzeże coraz to bledsze
w liliowej półżałobie
i żaglowiec oparty na wietrze
jak ja na myśli o tobie.


Miłość
Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza, 
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!


Fotografia
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą, 
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało...


Atlas
Nie odchodź, piękny Atlasie!
Moje niebo na tobie spoczywa!
Niech choć chwilę śpiewa wieczność szczęśliwa
w Twoich ramion atletycznym atłasie.


Miłość
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...

Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku...


Rozbite gniazdo
Na ścieżce - gniazdo rozbite.
Skręt puchu, wełny i nitek,
Skorupka, piórko zielone
Żałosne wskazują losy...
Znalazłem w nim też,
Splecione,
Moje i twoje włosy.

Wiersze pochodzą z tomu "Zapomniane pocałunki", Warszawa 1995, 1997



O autorze słów kilka:
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, zwana przez najbliższych Lilką, urodziła się 24.11.1891 (niektóre źródła podają również 1893) w Krakowie, zmarła 09.07.1945) w Krakowie, zmarła 09.07.1945 w Manchesterze. Wychowana w rodzinie wybitnych malarzy, Wojciecha (ojciec) i Juliusza (dziadek) Kossaków, w kręgu artystycznego high life'u. Wykształcona, znająca języki obce, trzykrotnie zamężna. Twórczość Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej była tym zjawiskiem dwudziestolecia międzywojennego, którego znaczenie wykraczało poza samą literaturę. Wpisywała się bowiem w proces emancypacji kobiet.